Życie mam poczucie przyśpieszyło.
Atmosfery Świąt nie czuję.
Prezentów sobie nie robimy poza Młodą.
Kartek pewnie nie zrobię.
Rodzicielka po kolejnej chemii.
Znosi to dzielnie, choć widać, że cierpi.
Plany na Sylewster o dziwo się krystalizują.
Co u mnie jest ewenementem.
Nie lubię wymuszonej zabawy i już.
Ale tym razem spędzę tak jak nigdy ;-).
Choć już myśłalam, że zeszły 31 grudzień był wyjątkowy
(wsiadłam w autokar i zaczęłam jak dotąd
najlepsze wakacje w życiu - to tak dla przypomnienia ;-))
Mam podobnie ze Świętami z racji choroby w rodzinie i dopiero teraz Cię doskonale rozumiem, ech...
OdpowiedzUsuńOby ten Nowy Rok był lepszy, tak po prostu.
A ten Stary Rok niech się skończy tak fajnie jak się zaczął :-)
buziaki dla Mamy! myślę o Was! a co na Sylwka wymyśliłaś?
OdpowiedzUsuńPachnie wielkim balem...
OdpowiedzUsuńWiesz... żałuję, że nie będę mogła podzielić się z Tobą opłatkiem. W tym roku - choć też nastroju nie mam, między innymi też z powodu tego, co wspak chodzi - zamarzyło mi się zrobić listę osób, którym chciałabym osobiście złożyć życzenia, podzielić się wspomnianym opłatkiem, podziękować i (wielu) wesprzeć.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy kiedyś mi się to uda?
P.S.
Codziennie wieczorem rozmyślam o Twojej Mamie. Trzymam kciuki.