No to zima już się zbliża.
Pierwsze drapanie za mną.
PIERDZIK dobrze się sprawił.
Poza tym ostatnio jakoś ciągle coś.
A to OC, a to mechanik-kabelki
Trzeba wymienić wycieraczkę tylną.
A podobno to nie tylko piórka, a całość.
Więc jedna wycieraczka droższa od dwóch z przodu.
Ojjjj tak PIERDZIK, to studnia bez dna.
Zastanawiam się jak przyoszczędzić.
No i nie mam pojęcia,
skoro na same opłaty i PIERDZIKA idzie 3/4 pensji.
A gdzie reszta.
A co ja zrobię jak sama zamieszkam.
Ehhh strach pomyśleć.
Ale póki co staram się pozytywnie do tego podchodzić.
Wczoraj drugi raz byłam na ping-pongu.
LUBIĘ TO ;-).
To nic, że nie mam pojęcia jak się odbija podkręcaną piłeczkę.
To nic, że 90% ścin mi "nie wchodzi"
Zmęczenie jest, pot się pojawia i o to chodzi.
a to sałateczka, którą się raczyłam z wiedźmami ;-)
Kurcze, a ja nigdy w życiu w pingponga nie grałam :-)
OdpowiedzUsuńOj tak, auto to wydatki, ale jak na początek powymieniasz wszystko co trzeba, to potem powinien Ci służyć bez problemu :-)
A u mnie piękne słońce i temperatura na plusie :-)
OdpowiedzUsuńAutko to dość kosztowna wygoda. Mi się wczoraj udało swoje zaprowadzić do myjni na sprzątanie wnętrza - do tej pory woziłam piach plażowy z wakacyjnych wojaży ;-)
Ja jeszcze świerszcza nie drapałem. Ale wszystko przede mną :P
OdpowiedzUsuń