Jakiś taki szybki ten weekend.
W piątek hokej i wygrana.
W sobotę sprzątanie działki.
Ogólnie to aż się nam praca paliła w rękach.
4 pary rąk, ponad 3 godziny i naprawdę efekt zadowalający.
A wieczorem koszykówka - niestety mecz przegrany.
A jechałam jakieś 40 km by zobaczyć ten mecz, żeby nie było
I naleśniki u kolegi ;-) (mniam).
A dziś jazda 100 km by posprzątać groby.
W 5 godzin wszystko orarnęliśmy ;-).
A o 18 mecz hokeja.
Powinna być wygrana, ale kto tam wie, co zawodnicy wymyślą.
A po drodze kościół i po meczu odwiedziny u koleżanki.
Już zasypiam na stojąco,
A gdzie tam do wieczora.
Ostatnio jakoś strasznie dużo snu potrzebuję.
Zaczynam się zastanawiać o co chodzi.
Bo teraz to życie jest jakieś takie bardziej krejzi. Też bym tylko spała i spała i wraz czuje się zmęczoona.
OdpowiedzUsuńoj to dużo rzeczy! a może Ty zapadasz w sen zimowy jak niedźwiadek heheh pamiętaj za jakiś czas mamy zjazd u Oli - obiecała jak znajdzie czas! cmok
OdpowiedzUsuńpodpisuję się :P
OdpowiedzUsuńsprzątanie działki, sprzątanie przed Wszystkimi Świętymi, wszystko na świeżym powietrzu, do tego odpowiednia dawka prowadzenia auta. Kibicowanie. I nie wiesz dlaczego śpiąca jesteś??
OdpowiedzUsuńJuż nie piszę o naleśnikach.