Odwiedziła mnie dziś koleżanka, ze studiów.
Nie widziałysmy się ładnychpare lat.
A jako, że w domu jestem to był pretekst,
W końcu nie często jest w MOIM mieście.
Gadałyśmy, jak byśmy się widziały wczoraj.
Miłe są takie spotkania.
Cieszą mnie znajomości z dawnych lat.
No ale nie samymi pozytywami człowiek żyje.
Wczoraj się wybrałam do lekarza od "babskich" spraw.
Siedziałą u niego ponad 30 min.
Dziś z rana pojawiłam się innej przychodni
i badanie miałam zrobione na lepszym sprzęcie.
A po południu idę do kolejnego z konsultacją.
Prawie dostałam skierowanie do szpitala.
Czekam co powie ten dziś po południu.
Sama nie wiem co o tym myśleć.
Bo nie usłyszałam dobrych rokowań.
Kiedyś pewnie już bym ryczała,
Ale po tym co było 5 lat temu się uodporniłam.
Jasna cholera, czemu tak trudno być kobietą? Mam nadzieję, że się sprawy zdrowotne szybko wyjaśnią, pozytywnie oczywiście!
OdpowiedzUsuńWystraszyłaś mnie tą notką... :(
OdpowiedzUsuń...
...
* * * * *
A propos komentarza Arietty - chyba jednak wolę być kobietą niż mężczyzną. Kobieta ma więcej odwagi, by pójść do lekarza od "zdrowia intymnego", a facet? Który dobrowolnie tam pójdzie, by się regularnie przebadać?
* * * * *
Natalio - trzymam kciuki.
Określenie "rokowania" brzmi bardzo niepokojąco...
OdpowiedzUsuńOby konsultacja dziś okazała się pozytywna.
uszy do góry. zauważyłam, że nasi lekarze lubią dramatyzować, gdzie nie trzeba. hobby jakieś ponure. trzymam kitę, żeby wszystko było ok, a lekarz mógł sobie swoje prognozy wsadzić w d. (u mnie tak było już kilka razy)
OdpowiedzUsuń