Dochodzę do wniosku, że z wiekiem coraj mniej potrzebuję ludzi. O ile kiedyś uwielbiałam duże zgromadzenia, tak teraz najlepiej czuję się w małym gronie.
A może staję się aspołeczna, nie mam pojęcia, ale skoro mi z moim stanem dobrze, nie planuje tego zmieniać.
Ostatni wyjazd jeszcze bardziej mnie przekonał, że im mniej tym lepiej.
Świadomość tego daje wiele możliwości, bo po co się męczyć ;-)
Ja bez ludzi chyba nie potrafię ale jestem wybredba.
OdpowiedzUsuń