środa, 6 kwietnia 2016

życie za szybko

Nie wiedziałam, że dredy zrobią taką furorę ;-).
Zdjęcia z przodu nie będzie.
Po pierwsze wyglądam w rozpuszczonych, póki co jak kogut po walce z pojedynczymi piórami,
 a po drugie w nawiązaniu do (po pierwsze) chodzę w kucyku na zdjęciu dredów nie widać.

Wiosna przyszła za szybko, a w zasadzie lato.
Ja to lubię tak około 20 stopni.

 Z walki z kilogramami to chwilowo osiadłam na laurach.
Wizyty się bałam na szczęście waga stoi, a bałam się, 
że w okresie około świątecznym pójdzie w górę.

Rodzicielka zaczęła naświetlania póki co jakoś się trzyma.
Liczę na to, że koło czerwca/lipca wróci do normalnej sprawności.
A wtedy gdzieś bym chciała z Nią pojechać.

Nawet upatrzyłam sobie pewną chatkę, 
;-)


6 komentarzy:

  1. Dzisiaj na dworcu siedział koleś w żółtej czapce. Jakaś taka wysoka i wypchana mi się wydała, dopiero po chwili domyśliłem się, że musi tam chować dredy. MNÓSTWO dredów ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. spełnienia planów życzę ;) ja już o majówce myślę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też bym chętnie gdzieś wyskoczyła... W końcu majóweczka coraz bliżej, ale... Prędzej mnie poniesie na porodówkę niż na wycieczkę. Tobie za to, życzę samych przyjemności - należy Ci się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dredów wprawdzie nie miałam, ale kiedyś przegrałam zakład i przefarbowałam się na niebiesko. Ładnie mi było i chciałam zostawić na stałe. To był piękny niebieski, odcień typu "błękit królewski" (royal blue), mój ukochany.

    Ciekawe, jak teraz bym wyglądała - pani prezes w niebieskich włosach.

    OdpowiedzUsuń
  5. mocno trzymam kciuki za Mamę i za Wasz wyjazd co to za chatka?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że się w koncu odważyłaś i owe dredy powstały! Trza się realizować!:)

    Trzymam kciuki za Mamę!

    OdpowiedzUsuń