Końcówka lipca była dość intensywna.
Najpierw weekend w górach z naszym nauczycielem z angielskiego
Potem szpital i jakiś tam zabieg.
Tak zwany krótki, czyli w tym samym dniu wypisują do domu.
A 2 dni później jechałam na Woodstock.
Oczywiście wszyscy mi odradzali.
Ale co tam postawiłam na swoim i było dobrze.
Człowiek dorasta do wielu rzeczy.
Ciągle sobie zadaję pytanie.
Dlaczego nie miałam tego rozumu co teraz 10 lat temu.
No cóż jako, że wiele przez to przepadło.
Teraz staram się jakoś normalnie żyć i funkcjonować.
Stan poukłądania nadal trwa.
Wieje ciszą i nudą.
I sama jestem zdziwiona, że to mi odpowiada.
p.s. a Wasze blogi czytam regularnie, tyle że nie zawsze mam możliwość komentowania
Nooo, ciszy i nudy to na Woodstocku na pewno nie było :D
OdpowiedzUsuńPolak mądry po szkodzie - ja też czasami gdybam jak 'lepiej' byłabym w stanie zachować się w interakcjach międzyludzkich gdybym cofnęła czas właśnie ok. 10-11 lat:)
OdpowiedzUsuńMnie Woodstock w ogóle nie pociąga. Nawet jeśli ktoś by mi płacił wolałabym nie jechać;>
O, ciasteczko na zdjęciu. Szkoda, że mi nie przywiozłaś... ;)
OdpowiedzUsuńA ja wkurzona na siebie i wszystko dokoła za to, że nie udało mi się z Tobą w trakcie Woodstock'u zobaczyć :(
OdpowiedzUsuńjeszcze nie jeden Woodstock przed nami ;-)
Usuńfioletowanatalia