To był mega intensywny weekend.
Budząc się w poniedziałek rano,
Byłam bardziej zmęczona niż jak się kładłam.
A chyba wiek już nie ten, by wiecznie na zapałkach oczy mieć.
Ale ja dziś o innym chciałam
Pamiętam jak rodziła się Młoda.
Mówiłam do Brata, e zanim się obejrzycie do Komunii będzie szła.
No i tej niedzieli szła.
Az łezka mi się w oku zakręciła.
Taka dumna ciotka ze mnie ;-)
Wiele przemyśleń na temat podejścia obecnego do tego wydarzenia.
A przede wszystkim do prezentów.
Dobrze, że mamy rodzinę, która nie wydziwiała i nie szalała.
Pewnie prezenty przydadzą Jej się za ileś tam lat.
Ale jak miło będzie założyć biżu i wspominać ten wyjątkowy dzień.
ja teraz zaczynam przysłuchiwać się z ciekawością (bo to już za rok) przygotowaniom do warszawskiej komunii. Niby tak daleko a rodzina już się przejmuje
OdpowiedzUsuńCzas leci jak błyskawica. A jeśli chodzi o prezenty, to czasem aż trudno uwierzyć, że ludzie maja takie pomysły.
OdpowiedzUsuńNa dzieciach najbardziej widać jak czas ucieka...
OdpowiedzUsuń