Wczoraj odezwała się do mnie koleżanka ze studiów.
Radośnie uświadomiła mi,
Że lada moment minie 10 lat od końca naszych studiów.
No i jako starościna organizuje spotkanie.
Super sprawa,
Ale no właśnie jest małe ale,
Pomysł padł na nas i osoby towarzyszące.
No i ja się pytam po co mi jakaś obca osoba na takim spotkaniu.
Nie dość, że z niektórymi nie rozmawiałam podczas studiów.
To teraz jeszcze nie będę rozmawiać z ich partnerami.
Wyraziłam moje zdanie na ten temat.
Kolega mnie poparł,
Teraz Galu Anonimie czekaj na maila ;-)
Zobaczymy na czym stanie.
Wiadomo spotkanie nie prędzej niż wiosna 2014.
Nie mniej jednak miło , że komuś się chce.
Fakt, bez sensu z osobami towarzyszącymi.... w końcu to ma być spotkanie studyjne a nie 10-krotna randka ;)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, że miło, że komuś się chce :)
OdpowiedzUsuńTez ostatnio rozmwiałam z kumpelami ze studiów o takim spotkaniu :)
Fajnie, że ktoś się za to wziął. Ale z osobami towarzyszącymi to faktycznie kiepsko. Nie dość, że po 10 latach, niektórzy się nie znają, to do tego jeszcze drugie tyle zupełnie nieznajomych i niezwiązanych z tematem. Średnio...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, choć jeśli osoby towarzyszące były zaznajomione z towarzystwem w trakcie trwania studiów to ich obecność pewnie jakoś bardzo nie przeszkadzałaby. W przypadku obcych stricte popieram brak angażu w stu procentach;)
OdpowiedzUsuń