Jakoś tak się dzieje, że im bardziej spontanicznie coś wychodzi.
Tym lepiej się bawię.
No i wczoraj tak jakoś wyszło,
Że po ślubie nie wróciłam do mieszkania.
Ale pojechałam do znajomej na szybki obiad.
Zamiast działki była knajpka.
Ale chłopaków coś nosiło.
No więc wieczór zakończył się u znajomej na grillu.
Był akordeon, gitarrrrra, i dobry humor ;-)
A chyba o to właśnie chodzi.
Heh ja uwielbiam takie spontaniczne sytuacje :)
OdpowiedzUsuńU mnie nigdy planowane rzeczy nie wychodziły tak, jak zamierzałam (o ile wychodziły w ogóle). Zawsze najfajniejsze przeżycia/wspomnienia miałam właśnie w wyniku "spontanu".
OdpowiedzUsuńAż czuję jak zdjęcie pachnie :))
OdpowiedzUsuń