Jakoś tak mimo wszystko jest spokojnie.
Wczoraj koncert SDM.
Oczywiście wiele piosenek myślami przenosiło mnie w Himalaje.
Jakoś nie ogarniam tego.
Rozpakowywanie bardzo wolno trwa.
Na szczęście Rodzicielka nie naciska.
Powoli powolutku.
A dziś maraton koncertów.
Ciekawe jak moja noga to zniesie.
U mnie rozpakowywanie czasem trwa dłużej niż długo... właściwie to niektóre rzeczy po wyprowadzce od rodziców nadal mam w kartonach czy workach. :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę koncertów i trzymam kciuki za nogę, moja po maratonach z Zuzką tak na...wala że szlag mnie trafia i pewnie dlatego mnie to tak szybko wykańcza. ;/
Ale z Ciebie roztywkowa kobitka! :)
OdpowiedzUsuńSDM kiedyś słuchałam namiętnie:]
OdpowiedzUsuńTak...te Himalaje...;/