Walczę z przeziębieniem.
Wczoraj to była jakas masakra.
Dziwnym trafem miałam ze sobą FERVEX,
Jestem przeciwniczką takich "lekarstw".
No ale nie było rady.
Nieco w pracy mnie to postawiło na nogi.
A wieczorkiem leżałam sobie z mlekiem, czosnkiem, miodem i masełkiem.
Oglądałam SPADKOBIERCÓW.
Rany jakim trzeba być wyyluzowanym człowiekiem,
By tak sobie wyjść na scenę i tak poprowadzić "spektakl"
A dziś nieco krótsze popołudnie.
Ale zamierzam nieco zwolnić,
Bo widocznie organizm nie daje rady.
tym razem widok z innego okna w pracy ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz