Chodzę ostatnio jakaś taka nieobecna.
Strasznie dużo śpię i ciągle mi mało.
Weekend bardzo przyjemny.
Począwszy od panieńskiego w piątek,
Poprzez sobotnie odwiedziny i pieczenie szarlotki;-)
A na wczorajszym leniuchowaniu skończywszy.
Poniedziałek przywitał mnie deszczem.
Ciekawe jak będzie wyglądał cały tydzień.
No i dzisiejsza praca.
Albo się starzeję, albo w ciąży faktycznie cały organizm się przeregulowywuje (okropne słowo). Zawsze kochałam jesień i niestraszne mi były depresje. A teraz? Mam to samo co Ty: spać, spać, spać. Ach, gdyby tak można było zapaść w sen zimowy... Tfu, jesienno-zimowy...
OdpowiedzUsuńżeby już była wiosna!
OdpowiedzUsuńSpod kołderki nie wychodzić...
OdpowiedzUsuń