czwartek, 18 października 2012

i po meczu

Ufff 
Chłopaki grali i wygrali.
Co prawda w 1 partii jakoś tak niemrawo się przebudzali.
Ale potem już poszli jak burza ;-)
Siedziałam sobie koło "dziadków" jednego z zawodników.
I tak sobie pomyślałam, jakie to miłe.
Że babcia trzymała kciuki i głośno komentowała wnuka.
To się nazywa wsparcie.
A jak wnuk oberwał i się przewrócił.
Bardzo się przejęła.
No i pewnie jak by mogła to by za niego na parkiet wskoczyła ;-)..
To strasznie miłe doświadczenie, tak patrzeć jak dziadkowie wspierają wnuki.

1 komentarz:

  1. Miałam podobne odczucia, gdy w naszej miejscowej drużynie siatkarskiej (dziś miasto już o nich nie pamięta i wsio spadło na psy) pojawił się pewien młodzian - debiutujący w ekstralidze (tak, tak, Stilon kiedyś tu był). Siedziałam... ekhm... można powiedzieć, że koło VIPów, bo sama kiedyś grałam, a i kumpluję się do dziś z córką dawnego trenera... W każdym bądź razie tuż obok też siedzieli dziadkowie tego młodego zawodnika. Ależ oni byli wzruszeni i przejęci!
    Masz rację - to naprawdę cudowna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń