czwartek, 4 sierpnia 2016

tattoo

Gdy Rodzicielka się pochorowała był szok.
Po szoku stwierdziłam, że czas na realizację marzeń.
W końcu życie jest strasznie krótkie.
Po 20 latach od pomysłu do realizacji na głowie mam DREDY.
Ciągle mnie to cieszy.
No ale przyszedł czas na kolejne.
Pierwszy tatuaż zrobiłam dość nieprzemyślanie.
Wzór też średni (planuję go przykryć)

Natomiast teraz pomysł już kiełkował od jakiegoś czasu.
Udało mi się wbić do studia tattoo, gdzie o terminy naprawdę ciężko.
Nie mają gotowych które robią.
Każdy wzór jest indywidualny.
Tak też powstał mój ;-)
Cieszę się jak małe dziecko.
I o ile kiedyś nie zrobiła bym sobie na udzie,
bo jak to tak ciało sflapczeje i jak to będzie wyglądało.
Tak teraz stwierdziłam, ze nawet jak 10-15 będzie wyglądał ok
to 10-15 lat będę się ciszyć. 
To wystarczy ;-)

5 komentarzy:

  1. Hmmm nigdy nie rozumiałem tatuaży, żeby to można ot tak wymienić albo usunąć... ale grunt, że się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gdy byłam duuuuuuuzo młodsza miałam ochotę na tatuaż, ale nie zdecydowałam się...teraz już mnie to nie kręci, ale gratuluję odwagi w spełnianiu marzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja sobie kiedyś postanowiłam, że gdy najdzie mnie ochota na tatuaż, to najpierw odczekam z tym pomysłem rok - jeśli ochota nie minie, to go zrobię. Za każdym razem ochota mijała, więc teraz dobrze, że ich nie mam. Tzn myślę o jednym z imieniem mojej córeczki i datą jej urodzenia, ale trochę mam pietra, także teraz czekam za zebraniem sił i muszę dobre miejsce wybrać:-)

    OdpowiedzUsuń