Tak to juz jest, że jak sie człowiek nie spodziewa.
To coś się wydarza.
Miałam siedzieć w domu w weekend.
Tuż po napisaniu notki dostałam telefon.
I chwile później byłam poza mieszkaniem.
A wróciłam koło 22.
Mam nieco wyrzutów, że tak mało posprzątałam,
ale bałagan nie zając nie ucieknie.
Za to po powrocie oczysciłam szafę.
Wyrzuciłam około 1/3 ciuchów.
Już dawno takich luzów nie miałam.
Co prawda już żałuję paru egzemplarzy.
Ale co tam.
Ogólnie mam stan na minimalizm.
Kiedyś to każdy gadżecik był mój.
A teraz popatrzę pouśmiecham się, ale nie kupię.
Musze też porobić porządki z moimi pierdołkami.
Może cześć porozdaję, może uda mi się coś sprzedać.
A no i stwierdziłam wyrzucając ciuchy,
Że zmienia mi sie gust.
No i w niektórych po prostu już nie chce ciuchach chodzić.
A niektóre ciuchy miału koło 15 lat ;-).
Oby tylko chęci mi nie zabrakło.
To może pierdołkami się powymieniasz/sprzedaż? Na tamtym blogu, co? :) Może coś mi wpadnie w oko, bo dawno nic dla siebie nie kupowałam :D
OdpowiedzUsuńmyślę, ze po Świętach się ogarnę i coś przygotuję ;-)
Usuń