Siedząc w pracy zawsze mi się wydaje,
Że po pracy to ja tyyyle mogę/chcę zrobić.
A to poczytać, a to pooglądać.
A to coś ugotować, posprzątać,
poprasować, iść sobie gdzieś,
Ogólnie miło spędzać czas.
A wracam i nie robię NIC.
Chyba zacznę sobie zapisywać co mi wpadnie do głowy.
A po pracy powieszę sobie listę i będę odhaczać.
Takie odhaczanie to miła perspektywa.
Wiem, wiem mania wszelkiego rodzaju list mnie opanowała ;-)
Ale dobrze mi z tą świadomością.
Dokładnie tak jest! Strzał w dziesiątke z tym spostrzeżeniem;p
OdpowiedzUsuńdaj znać jak idzie sprawa z listą, bo chyba też zaczne to praktykować;))
Pozdrawiam
Jak był dłuższy dzień, to jeszcze cokolwiek się robiło, ale w te długie wieczory to tylko się gdzieś zwinąć w kącie z ciepłym napojem i kotem do ogrzewania :-)
OdpowiedzUsuńteż tak mam. rano mam taaaaaaaaaaaaakie plany, góry mogłabym przenosić, a koło godz. 17 mam już dosyć wszystkiego.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam listy, nie wyorażam sobie bez nich życia, ani w pracy, ani w domu:) Lista to połowa sukcesu przy organizacji czasu :)
OdpowiedzUsuńListy są dobre. Ja jestem mistrzem w robieniu list. Niestety gorzej z wypełnianiem zapisanych tam rzeczy. Ale walczę. Każdego dnia na nowo. I mam nadzieję, że kiedyś będzie mi to przychodziło tak o.
OdpowiedzUsuń