Od paru dni mamy stażystę.
Siedzi ze mną w pokoju.
Pierwszy raz kogoś tak bardzo nie polubiłam.
I nie mam za grosz zaufania.
Już nie tylko mi działa na nerwy.
A ma być z Nami co najmniej pół roku.
Ciekawe jak ja to zniosę.
Ale, żeby nie było tak marudząco,
To pare dni temu byłam na jeszcze kawce urodzinowej zaległej.
patrzcie jakiego szejka sobie zamówiłam
Przyznam szczerze nieco mnie zamuliło.
Ale tak czy siak warto było ;-).
O kurcze, ależ bombowy napój ;-)
OdpowiedzUsuńA instytucja stażu jest całkowicie poroniona...
Nieraz tak jest, że od samego początku czujemy do kogoś tylko negatywne emocje. W sumie taka ekstramalna sytuacja zdarzyła mi się tylko raz, ale intuicja zrobiła swoje i okazalo się, że słusznie.
OdpowiedzUsuńAle bym wypiła coś takiego..:))
A ja d*pę już taką wielką mam od tego typu pyszności (o shake'u mówię, nie o stażyście, oczywiście)...
OdpowiedzUsuńMoże ostatni raz i ja się skuszę na to cudeńko?
mam nadzieję, że stażysta okaże się jednak spoko gościem! ale pychotnyyyyyyyyyyyyyy szejk
OdpowiedzUsuńA wiesz, że dzisiaj większość stażystów to takie nie wiadomo co, ani pojętne ani nawet chętne do roboty. Oczywiście nie każdy ale w poprzedniej pracy trochę się ich przewijało, często pod moją kuratelą. Za każdym razem mówię takiemu: "Jeśli nie jesteś pewny czy dobrze to przyjdź i zapytaj, nawet 10 razy to ci wytłumaczę".
OdpowiedzUsuńNie dość, że nie pytał, robotę spaprał, to nawet jak na czerwono zaznaczyłem błędy i jak zrobić prawidłowo, to poprawiał tylko to zaznaczone - przejrzeć pozostałe strony i porównać to już ponad jego siły... no to się rozpisałem :P